"Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni, wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście."

poniedziałek, 13 lutego 2017

Katarzyna Bonda "Sprawa Niny Frank"







Sprawa Niny Frank to mój debiut czytelniczym kategorii kryminał polskiej autorki. Nie będę na pewno pierwszą osobą, która książki nie potrafi ocenić jednoznacznie. Jednak nie żałuję jej przeczytania.

Zagadka, jak to w kryminałach często bywa, dotyczy morderstwa. W swojej posiadłości zostaje znaleziona martwa aktorka, Nina Frank. Tajemnicę jej śmierci stara się wyjaśnić policyjny profiler Hubert Meyer. Czytam dużo kryminałów, w każdym poznaje nowego policjanta lub detektywa, bardzo często są to podobne postaci. Tak więc psycholog śledczy był ciekawą odmianą, zwłaszcza że wzbudził moją sympatię. Intrygującą osobowością jest sama zamordowana. Aktorka, której popularność przyniosła rola spokojnej zakonnicy, w życiu prywatnym okazuje się zupełnym przeciwieństwem serialowej Joanny. W toku śledztwa odkrywamy kolejne pikantne szczegóły z jej życiorysu. 
Historia oraz opisana zbrodnia na pewno ciekawa, wciągająca. Całość osadzona jest w scenerii sąsiedztwa, postaci również są idealnie wpasowane w ten klimat. W niektórych momentach czułam się jednak trochę zawiedziona przewidywalnością...

Początkowo książka mnie nie zainteresowała, przekładałam kolejną stronę z nadzieją, że to teraz będzie ten moment, w którym już nie będę mogła oderwać się od tekstu... Jednak muszę podkreślić, że czyta się ją szybko i płynnie, a kiedy przebrniemy już przez początek, to kolejne strony trzymają w napięciu. Biorąc pod uwagę, że jest to debiut pisarki, to na pewno należy jej się uznanie za niemęczący, lekki styl.

Wielkim minusem są dla mnie jednak dwa ostatnie rozdziały. Nie pasujące kompletnie do całości, jakby doklejone bez przemyślenia i zupełnie niepotrzebne... Mnie ta końcówka rozczarowała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz