"Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni, wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście."

środa, 29 lutego 2012

Tydzień tym razem zaczął się dla mnie od wtorku. I nie był to udany początek, wyszłam z domu z samego rana, wróciłam późnym wieczorem, w kompletnie przemoczonych butach, ociekającej deszczem kurtce i z humorem adekwatnym do pogody za oknem. Zaserwowałam sobie jednak poprawiacz humoru - zupę marchewkową:) - i tylko dzięki temu, nie spisuje tego dnia całkowicie na straty. Poprawiacze humoru bywają różne: czekolada biała, pistacjowa i migdałowa, czekolada na gorąco a czasem pizza. Co takiego jest więc w zupie z marchewki (skoro nie ma w niej czekolady :) ), że poprawia humor? Intensywny, przepiękny kolor, kompletnie odmienny od szarówki za oknem. Niesamowicie rozgrzewający smak z chili i grzanki do chrupania:) Czego chcieć więcej?:) Nie wiem jak to się stało, że przez tyle lat mojego życia nigdy nie jadłam kremu z marchewki. Zupa z buraków, pomidorów, cebuli ale z marchewki, która zawsze jest pod ręką nigdy! Na szczęście odkryłam ją jakiś miesiąc temu i polecam wszystkim:) 


piątek, 24 lutego 2012

Bardzo długi torebkowy post

Na potrzeby jednego z for internetowych napisałam kiedyś felieton o kobiecych torebkach, myślę że będzie idealnym wstępem do tego, co dzisiaj chce napisać i pokazać.
_____________________________________________________________


W otchłani kobiecej torebki
Na popularnym ostatnio portalu - demotywatory.pl - pojawił się obrazek zatytułowany „prawa kobiecej torebki”. Skłoniło mnie to do przemyśleń na ten temat.
Należałoby zacząć od początku, czyli od rozmiaru. W tym przypadku ma on znaczenie. Torebki kobiece, wbrew pozorom, można łatwo sklasyfikować dokonując podziału na duże i małe. Do dużej torebki mieści się wszystko, do małej nie wejdzie nic! Po co kobietom wielkie torebki? Żeby miały, gdzie schować wszystkie niezbędne rzeczy. Przecież zakupy zrobić trzeba, a do takiej torebeczki wejdzie litr mleka, kilo ziemniaków albo gwoździ (w zależności od potrzeb). Podręczne kosmetyki należy mieć zawsze przy sobie – szminkę, pomadkę ochronną, krem do twarzy, krem do rąk, krem do stóp, lakier do włosów, lokówko-suszarkę … Kobieta, jako istota myśląca, musi być przygotowana na każdą okazję, stąd
w otchłani torebki takie przedmioty jak: zapasowe rajstopy i skarpetki, czepek na basen, parasol, zapałki, zapalniczka (gdyby nie zadziałała, to dwa krzemienie też tam są), terminarz służbowy i prywatny, książki na zajęcia, jakaś alternatywna literatura, gdyby wykład okazał się nudny i książka kucharska (chowam ją w torebce, bo jak stoi na półce, to przypomina mi, że miałam nauczyć się gotować). Młotek: jak ktoś nosi w torebce kilo gwoździ, to chyba logiczne, że młotek też tam jest. Świeczki: jak koleżanka ma urodziny – można zaświecić, jak jest zimno na przystanku – można się ogrzać, a jak człowiek się zatnie w windzie, to chociaż po ciemku nie siedzi! Natomiast, jeśli chodzi o małą torebkę nasuwa się pytanie, po co kobiecie taka? Skoro powyższe rzeczy (i jeszcze więcej) musi mieć przy sobie? Ponieważ jak się nanosi bidulka takiej ciężkiej torby, to od czasu do czasu musi odciążyć trochę kręgosłup.
Pozostaje jeszcze sprawa rzekomego bałaganu w torebce, który to uniemożliwia niby znalezienie w niej czegokolwiek. Bzdury Panowie! Każda kobieta dokładnie wie, gdzie i co ma! A, że czasem przy kasie w sklepie, okazuje się, że portfela nie ma tam, gdzie być powinien albo, że komórka dzwoni i dzwoni a my nie możemy jej zlokalizować … czy to, od razu, można nazwać bałaganem? Ja bym powiedziała, że to drobny błąd strategiczny! Wszystko da się dopracować! Poza tym, czy mężczyźni powinni ironizować na temat kobiecych torebek?  Nie sądzę! Bo, czy ma do tego prawo ktoś, kto nie potrafi ogarnąć dwóch kieszeni u spodni? Ktoś, kto nie wie, gdzie ma portfel, dokumenty albo telefon, a ma przecież do dyspozycji dwie kieszonki o ograniczonej pojemności? To, że mężczyzna nie potrafi nic znaleźć w torebce swojej kobiety, świadczy tylko o tym, że do sprawy szukania zabrał się bezmyślnie. Tam nie prowadzi się poszukiwań na chybił trafił, to trzeba zrobić z metodą … Wystarczy trzy razy zamieszać dłonią w torebce, zgodzie z ruchem wskazówek zegara, i zaraz znajdzie się to, co potrzebne. Także zapamiętać należy jedno, że z kobiecych torebek śmiać się nie wypada. Je trzeba podziwiać, jako majstersztyk zorganizowania i zaplanowania przestrzeni!

___________________________________________________

Uwielbiam wielkie torebki, takie do których mieści się wszystko, wprawdzie nie kilo gwoździ, ale zeszyty, notatki, książki, kalendarz, komputer itp. Na uczelnie zabieram ze sobą pełno rzeczy i jest mi wygodniej, kiedy mam to w jednej torebce, a nie trzech reklamówkach. Od czasu do czasu używam też małej torebki, jednak oferowane w sklepach są dla mnie zbyt małe. Wiem, dziwnie to brzmi. Dla mnie jednak, funkcjonalna jest taka torebka, do której zmieszczę oprócz portfela, także telefon, kalendarz i książkę. Właśnie taką postanowiłam sobie uszyć. Listonoszka powstała, z resztek innej, która to nie wytrzymała noszonych przeze mnie kilogramów:) 


Resztki starej, czyli materiały na nową 


Podszewka z kieszonką


Torebka

 Prawie gotowa, czeka jeszcze na metalowe uszka do paska:)