"Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni, wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście."

środa, 8 stycznia 2014

Bernard Minier "Bielszy odcień śmierci" - garść wrażeń

Garść wrażeń a właściwie relacja na gorąco tuż po przeczytaniu. Gdybym napisała po prostu, że książka jest świetna w żaden sposób nie oddawałoby to moich faktycznych wrażeń. 

Uwielbiam książki z tego gatunku, swego czasu zaczytywałam się w nich. Uwielbienie trwało do momentu, w którym w moje ręce wpadła wyczekiwana trzecia część serii z Sebastianem Bergmanem Hjortha i Rosenfeldta. Właściwie, jeśli miałabym być szczera sama ze sobą, już druga część niekoniecznie przypadła mi do gustu. Natomiast Grób w górach był drogą przez mękę. I niestety, jest to jedna z naprawdę niewielu, które odłożyłam niedoczytane, czego z zasady staram się nie robić. Od tamtego czasu przekopywałam się przez książki tzw. proste, łatwe i przyjemne, chcąc zrobić sobie przerwę od kryminałów, thrillerów i sensacji. 

Bielszy odcień śmierci znajdował się na mojej liście do przeczytania i był pierwszą książką z tego gatunku po przerwie. O tej pozycji napisać i powiedzieć można na prawdę wiele. Okazuje się, że sporo prawdy jest w recenzjach i zachęcających do przeczytania komentarzach, co muszę przyznać mile mnie zaskoczyło. 

Przede wszystkim postaci: komendant Servaz okazuje się nie być, jak to zwykle bywa, nieustraszonym, przystojnym, światowym, obytym, nowoczesnym poliglotą a człowiekiem, o którym możemy powiedzieć: z krwi i kości. Ma wady i niezbyt wysokie poczucie własnej wartości, nie lubi prędkości i boi się wysokości. Co jeszcze ciekawsze i niespotykane u detektywów i policjantów książkowych odczuwa strach i nie potrafi wykorzystywać przedmiotów jak czynił to serialowy McGyver. Jednak jest inteligentny i samotny, co od pierwszych stron zjednuje mu sympatię czytelnika. Iren Ziegler, natomiast jest postacią, którą nie łatwo jest rozszyfrować, zaszufladkować, ocenić. Czytając czujemy, że jakiś szczegół jej historii cały czas nam się wymyka. jest to ciekawe zestawienie zwłaszcza, że emocje Servaza są nam podane wprost. 

Autor niezwykle realnie kreśli książkową rzeczywistość, codzienność, zwykłe życie, emocje są nam bliskie, rozumiemy je i nie odbieramy jako przesadzonych. Śledztwo, zagadka wciąga nas od pierwszych stron razem z bohaterami grzebiemy się w przeszłości, sekretach i grzeszkach. Autor konstruując intrygę prowadzi czytelnika w taki sposób, że ten jest zawsze z rozwiązaniem krok przed tym, co dzieje się w książce. Wprawdzie są to tylko domysły, ale niemałą satysfakcję sprawia potwierdzenie własnych przypuszczeń faktami odkrywanymi przez bohaterów. Treść nie jest jednak przewidywalna. Nawet jeśli ktoś na wstępie zaryzykuje wskazanie potencjalnych sprawców, to co najmniej kilka razy podczas czytania zawaha się. Sama intryga przede wszystkim nie jest schematyczna, jest to coś nowego na tle chociażby pozycji literatury skandynawskiej, której czytałam sporo, często trafiając na podobne zagadki, podobne rozwiązania i kopie bohaterów. Nieszablonowość jest tu stanowczo plusem. 

Mnie spodobała się również diagnoza współczesnego społeczeństwa, przedstawiana między wierszami. Nie można odmówić autorowi trafności osądów i zakreślić kilku cytatów jako gotowych sentencji. Łącząc to z takimi emocjami jak strach, napięcie i oczekiwanie otrzymujemy kawałek niezłej prozy. A kiedy czytelnik ma już gotowe rozwiązanie zagadki w garści, kiedy myśli, że wszystko zostało wyjaśnione, że poznał bohaterów i wyrobił sobie o nich trafne opinie jest jeszcze zakończenie - nieco przewrotne, pokazujące że nic nie jest jednoznaczne i proste!
Jedno jest pewne, książka jest warta polecenia.