"Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni, wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście."

środa, 23 lutego 2011

A kysz, a kysz, a kysz...

Dopadła mnie zła, niedobra chandra. Z domu nie mam ochoty wychodzić, nie mam sił aby zrobić, cokolwiek, najdrobniejsze niepowodzenie osiąga dla mnie skale światową . . . Nic nie pomaga, więc tak sobie siedzę z książką pod kocykiem i nie zamierzam się stąd ruszać, bo z takim humorem to stanowię zagrożenie dla otoczenia. Jedyny plus z zaistniałej sytuacji jest taki, że udało mi się skończyć balerinki ale zdjęcia innym razem. Wracam już do moich kocykowo-poduszkowych okopów!



5 komentarzy:

  1. Łączę się w depresji z Tobą....mały kieliszek antydepresanta byłby wskazany, ale przy takiej ilości jak na fotce, to byłby chyba u nas całkiem odwrotny skutek :):)

    Trzymaj się ciepło :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. witam serdecznie i dziękuje za wizytę u mnie :)

    ja sobie standardowo kieliszek czerwonego lub białego antydepresanta do obiadu dozuję :)

    obejrzałam poprzednie posty też - i może jako właścicielka 5-letniej białej kuchni (a wcześniej wieloletniej w rodzinnym domu...) coś dorzucę od siebie - to są najpraktyczniejsze meble :) wcale nie widac na nich bardziej brudu - a jeśli coś sie zachlapie sokiem pomidorowym to przecież tak samo trzeba umyć czy to białe czy zielone... a mając białe meble najłatwiej i najszybciej odmienisz jej charakter na 100 sposobów :) A wracając do czystości - ja zainwestwowałam w płytę indukcyjną. I to ma duże znaczenie, nie kolor szafek - odkąd przy remoncie i wymianie całej kuchni pozbyłam się gazu skończył się tłusty nalot na szafkach i problemy z jakimkolwiek brudem. Wcześniej przez 1,5 roku miałam kuchnię po poprzednich właścicielach - w drewnopodobnej okleinie foliowej, z niebieskimi płycinami, zatem kolorową, brud nie powinien być tak widoczny - ścierką latałam co i raz. Teraz mam białe szafki i myję je naprawdę rzadko (poza oczywiście wycieraniem tego co się rozleje, nachlapie :)
    Się rozpisałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Życze powrotu do formy:)
    Ja bardzo często leczę się tabliczką czekolady, lub czekoladą na gorąco:)...albo słońcem o ile jest:)
    Trzymam kciuki za odgonienie paskudnego stanu:)
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba tę chandrę przegnać, może pomógłby kubek gorącej czekolady? Słońca coraz więcej, niedługo przyjdą lepsze dni :* Dziękuję za udział w moim candy i zapraszam jeszcze dziś wieczorem na wyniki losowania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję wam bardzo, za miłe komentarze. Depresja wygoniona, mam nadzieję, że daleko i na długo:)

    OdpowiedzUsuń